Problemem, który dzisiaj poruszę, jest kultura języka uczniów naszej szkoły. Przyczyną, dla której podejmuję ten temat, są coraz liczniejsze sygnały nauczycieli oraz innych pracowników szkoły, a także osób spoza szkoły, dotyczące nieodpowiedniego zachowania i ordynarnego słownictwa uczniów na terenie szkoły, na ulicy, w autobusach i pociągach.
Ludzie od wieków znali i stosowali wyrazy uznawane za wulgarne i objęte tabu. Stosowano je w sytuacjach konfliktowych, gdy słowo miało ranić przeciwnika, ale także piętnować czyjeś naganne postępowanie. Brzydkie słowo charakteryzowało rozmówcę, informowało o tym, że ktoś jest prostacki i wywodzi się z niskich warstw społecznych. Człowiek taki nie był wzorem postępowania, przeciwnie, tzw. opinia społeczna odcinała się od takich ludzi, jako nieumiejących się godnie zachować.
Natomiast dzisiaj obserwujemy gwałtowną i postępującą wulgaryzację języka.
Jeszcze niedawno na ulicy czy w autobusie narażeni byliśmy na słuchanie przekleństw i wyrazów powszechnie uznanych za wulgarne z ust pijaków, awanturników, chuliganów.
Obecnie wyrazy takie stały się normą językową wielu naszych uczniów. Przekleństwa słyszy się wszędzie, na korytarzu szkolnym, na przystanku autobusowym, w środkach lokomocji. Wielu chłopców wzmacnia swe wypowiedzi mocnymi przerywnikami. Najczęściej stosowane są pospolite, wulgarne przekleństwa bądź słowa pochodzące od nich (czyli ich substytuty) oraz przekleństwa obcojęzyczne.
Młodzież używa przekleństw na co dzień, w rozmowach z kolegami, zdarza się, że także w relacji nauczyciel - uczeń.
Uczniowie nie hamują się już w obecności starszych. Niekiedy na zwróconą uwagę Wasze dzieci reagują złością czy agresją, zwłaszcza w miejscach publicznych, autobusach, pociągach; często nie zdają sobie sprawy, że stosują wyrazy - przerywniki oraz że używane przez nich słowa świadczą o ich niskiej kulturze nie tylko językowej, ale też ogólnej.
Z rozmów z młodzieżą wyciągnąć można wnioski, że uczniowie używają wulgaryzmów dla podkreślenia swojej ważności, dorosłości, a także dla zabawy. Przekleństwa są także sposobem na uspokojenie się, rozładowanie lęków, emocji, frustracji. Są też wyrazem buntu przeciwko zakazom i normom. Najczęściej jednak są stosowane bezmyślnie jako przerywniki, co świadczyć może o dużej częstotliwości używania tych słów oraz o ubóstwie językowym.
Do rodziców i wychowawców należy ukazywanie młodym ludziom negatywnych stron używania wulgaryzmów. Na podkreślenie zasługuje fakt, że to przede wszystkim dom rodzinny kształtuje młodego człowieka, w domu rodzinnym dziedziczone są doświadczenia, przekazywany jest system wartości.
Co robić, aby zapobiegać wulgaryzmom, których z upodobaniem używa młodzież?
Trzeba uświadomić dzieciom, że z pomocą mowy kształtujemy nasze życie intelektualne, podnosimy na wyższy poziom kultury, że sposób prowadzenia rozmowy, bogactwo słownictwa, kultura językowa charakteryzują człowieka. Wyraża to stare polskie porzekadło „Znać dobrze po mowie, co się dzieje w głowie”. Wydaje się, że skutecznym sposobem w walce o czystość mowy codziennej jest dezaprobata wobec używania przekleństw i ich substytutów w domu rodzinnym, szkole, miejscach publicznych.
Tylko wspólne działanie rodziców i wychowawców może przynieść pozytywne efekty. Musimy pamiętać, że to właśnie rodzina i szkoła mają dać uczniowi minimum kultury językowej. Dlatego trzeba ciągle przypominać, zwracać uwagę, dawać dobry przykład, a także sprawdzać czytaną przez dzieci literaturę czy oglądane filmy.
Chcę zwrócić uwagę jeszcze na to, że często zamiast przekleństw używane są ich substytuty. Młodzież wypowiadając je, jest zadowolona, że unika tych tzw. brzydkich wyrazów. Jednakże zmiana dosłownych brzmień na wyrazy pochodne, tylko osłabia obsceniczność i dosadność danego słowa; pozostaje przecież ton, gesty, mimika twarzy, które pozostają niezmienione.
Rozmawiając z dziećmi o kulturze słowa i konieczności eliminowania wulgaryzmów z codziennych rozmów, można zaznaczyć, że intencją przekleństw jest sprawienie przykrości, obrażenie, ośmieszenie, poniżenie.
Należy zachęcać do bezpośredniego nazywania uczuć własnych zamiast przeklinania czy wyzywania. Podkreślać wciąż trzeba, że uczucia, także, a może zwłaszcza, negatywne, wyrażają się w sile i barwie głosu, intonacji, gestach, dlatego nie potrzebują słownego, wulgarnego podkreślenia.
Niezmiernie istotne jest, aby zwracać uwagę i uczyć, że wszystkie treści można przekazać w kulturalnej formie, czyli: jestem zdenerwowana lub zdenerwowałeś mnie, zamiast mocniejszego słowa.
W rozmowach z dziećmi nieustannie podkreślać trzeba, że pomimo powszechności wulgaryzmów, rażą one jeszcze wielu ludzi. Akcentować należy, że zwierciadłem naszej kultury jest język; świadczy on o szacunku dla samego siebie i swego rozmówcy, staje się też przepustką do sukcesów towarzyskich, szkolnych, zawodowych.
Językowa napastliwość, wulgarność i agresja wystawiają najgorsze świadectwo temu, kto je stosuje.
Pamiętajmy również o tym my - dorośli.
przygotowała Alina Wołoszyn